piątek, 2 listopada 2012

Ale kino!

Ale kino! Już dwa miesiące nie odwiedzałem bloga. Jakoś, w natłoku różnych spraw, nie przyszło mi do głowy, żeby opisywać moje przygody w tym smutnym jak pi*da świecie. Wszystko jakoś idzie do przodu, były szmule, były koncerty, nagrywki, płyty, blanty, szklanki i tym podobne wynalazki. Dzisiaj dzień zaduszny, ale jakoś nie czuję się źle z tego powodu. Wczoraj odwiedziłem cmentarz, odpaliłem kilka zniczy i myślę, że to dobry sposób na utrzymanie pamięci o bliskich mi osobach, które niestety nie mogą być przy mnie. Z resztą… Nie tylko nieżyjące osoby nie mogą przy mnie być. Albo nie chcą? Sam nie wiem.
Z resztą, mam w to szczerze wbite i myślę, że nie mam, po co rozgrzebywać tego tematu. Było fajnie, dalej jest fajnie, tylko wyszczupliło nam się grono trochę. Tak to czasem bywa, że osoby, na których niesamowicie nam zależy, w jednej chwili mają na nas wbite. Ale to dobrze. Życie weryfikuje różne znajomości. W sumie od wakacji nie wiele się zmieniło. Pisałem wtedy o nagrywce z Czołgiem. Rozmyślałem, jak potoczy się nasza współpraca. Jest bardzo dobrze. Czołgu dołączył do NW, zagraliśmy już razem koncert. Jeżeli w dalszym ciągu tak będzie wyglądała nasza współpraca, to będę zadowolony.
W dalszym ciągu nie wiem, co z moją solową płytą. Jest zajawka, ale jakoś brak mi czasu na nagrania. Wolę skupić się na NW i treningowych zwrotkach. Projekt schodzi na dalszy plan. Myślę, że zrobi to dobrze mojej twórczości. Więcej treningów, lepsze umiejętności, a co za tym idzie, lepszy finalny kształt płyty. Hmmmm… To chyba wszystko co chciałem napisać. Je*ać hejterów. Trzeba robić prowo. Siemanko!


Obadajcie nówke od NW, z Czołgiem w składzie!

piątek, 31 sierpnia 2012

"Zmieniłem o nim zdanie w 5 sekund..."


Ojajebie ;o Jest 31 sierpnia ! Ostatnia okazja, żeby dodać wakacyjnego posta, mimo tego, że za oknem już nie widać wakacji. Jest pochmurno, a temperatura sięga ledwie dwudziestu stopni. W poniedziałek idziemy do szkoły. Będzie mi ciężko zmienić biologiczny zegar. Zazwyczaj chodziłem spać w nocy, albo nad ranem. Ostatnio nawet zdarzyło się tak, że nie spałem w ogóle, ale jak dorwałem łóżko, to nie mogłem się od niego oderwać przez osiemnaście godzin. Nie zmienia to jednak tego, że w dalszym ciągu jestem wyczerpany. Fajnie, że spotkam znajomych ze szkoły, których nie widziałem całe dwa miesiące. Znajomi – Chyba jedyny plus chodzenia do szkoły. Haha. Z resztą, dobrze, że wakacje się kończą, pozwoli mi to przemyśleć kilka spraw. Wiele rzeczy zaczęło się sypać. Tacy ludzie. A może to we mnie tkwi problem? Po części na pewno. Zbyt często mam wbite, hehe. Nie moja wina. Taki charakter. Z resztą, wyjebane. Dziwnie się zaczęło dziać. Ziomeczek z którym spędziłem większość czasu w wakacje nagle chce mnie bić… Taki kaprys? Nie wiem. Wiem tylko, że nie chce ze mną spiny. Mam nadzieję, ze pójdzie po rozum do głowy. U niego o to ciężko pewnie. W niedzielę mam ugadany featuring z Czołgiem. W porządku z niego typ. Mam nadzieję, że nie skończy się na jednym, numerze i w przyszłości nawiążemy jakąś większą współpracę. Na wszystko jeszcze przyjdzie czas. Dzisiejszy dzień mija pod szyldem „Zamuła”. A może wydaje mi się tak dlatego, że jest zbyt zwyczajny? Prawdopodobnie. Tym bardziej, że przez wakacje niosły mnie różne rozmaite imprezy i wyjazdy. Fajnie było. Serio. Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Teraz pozostaje mi czekać na ferie, majówki i w końcu na kolejne wakacje. Mam nadzieję, że będzie mi się układało w szkole, tak jak w poprzednim roku. Martwię się tylko o to, że nie będę miał na nic chęci, ale z drugiej strony mam świadomość tego, że jak chcę to potrafię się wziąć za siebie i doprowadzić pewne sprawy do końca, oraz udźwignąć na barkach powierzone mi obowiązki. Będzie dobrze. To jedyne co mogę powiedzieć na dziś dzień. Siemanko ;)

czwartek, 26 lipca 2012

Nie ma lekko. Trzeba złapać dystans. Na pewno…

"Nie ma lekko. Trzeba złapać dystans. Na pewno…" Czyli piszę kolejny tekst. Ostatnio sporo się wydarzyło, sporo do mnie dotarło. Chciałem złapać wy*ebkę na pewne sprawy, ale nie potrafię. Jedyne wyjście to się odciąć (Nie, nie podciąć, aż tak poje*any nie jestem, hihi.) od pewnych miejsc i osób. Tak zrobię, zobaczymy czy wyjdzie mi to na plus czy minus. Wakacje mijają mi nawet spoko. Byłem przez kilka dni w Wałbrzychu, świetne miasto, świetni ludzie, piękne krajobrazy. Ogólnie wszystko w porządku. Dzisiaj mieliśmy pierwszy sparing, z Gajem Oławskim, przed nowym sezonem… 6:1 w plecy… Dałem ciała jak nigdy. Nie wiem czy w ogóle jest sens kopać piłkę. Ciężko jest, naprawdę. Ostatnio systematycznie kładę się spać około 4:00 – 5:00. Masakra. Nie wiem jak będę ogarniał sen podczas roku szkolnego. W sierpniu będę musiał kłaść się szybciej, żeby przestawić biologiczny zegar. Kurde… Cały czas myślę. O dziewczynach, o szkole, o znajomych… Z tym pierwszym ostatnio wiążę wiele rozczarowań… No w sumie… Jedno. Naprawdę mi przykro, że osoba, na której przeogromnie mi zależy ma do mnie obojętny stosunek. Ostatnio nawet przestałem z nią rozmawiać. I jak tu się nie wkurzać? Nie da się. Po prostu się nie da. Muszę pojechać gdzieś na wakacje. Pewnie odwiedzę dziadków. Piława to miejsce w którym mogę zapomnieć o niepowodzeniach i miło spędzić czas ze znajomymi, rodziną. Nie to co u mnie. Wychodzę na dwór i wracam wku*wiony, jak zwykle. Podczas roku szkolnego większość czasu zabierała mi nauka i zajęcia. Teraz mam najwyraźniej zbyt wiele czasu na przemyślenia i nie wychodzi mi to na dobre. Sporo rozmyślam też o wizji zarobku. To fajna sprawa pójść sobie do pracy i uczciwie napełnić portfel flotą. Prawdopodobnie w sierpniu będę miał okazję nabyć trochę pieniędzy w Cykadzie. Jeszcze nic nie wiadomo. Jeżeli się nie uda, to wizyta u dziadków będzie w jakiś sposób nieunikniona, bo w tamtych okolicach o pracę jest zdecydowanie łatwiej. Mój zarobek co roku wygląda tak samo. Biorę pieniądze i w mgnieniu oka tracę je na pierdoły… To nowa bluza, to nowe spodnie… A studio samo się nie zrobi. Chciałbym w końcu zrealizować ten pomysł, ale wiem z doświadczenia, że to nie jest takie proste, jakie wydawało się być na początku. Kurde… Nawet pisząc tego posta zastanawiam się czy Ona w końcu napisze… Nie zanosi się na to, a szkoda, bo powiedziałbym jej to, czego nie powiedziałem od początku znajomości. A może lepiej zostawić to wszystko? Może… Ale podobno lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się czegoś nie dokonało. Prosta sprawa, gdy się o tym piszę. Ciężka, gdy trzeba to wszystko wcielić w życie. Ahhh… Nie czuję że rymuję. Dzisiaj znów siedzę zdenerwowany. Lepsze to niż być okłamywanym na każdym kroku. Raz usłyszałem prawdę, przyjąłem ją do siebie, przejrzałem na oczy i chyba będzie dobrze. O ile znów nie złapię jakiejś pieprzonej wczuty i zacznę żyć marnymi złudzeniami. W sumie łatwiej jest żyć złudzeniami, niż usłyszeć brutalną prawdę, powiedzianą prosto w oczy. Czyż nie?




wtorek, 3 lipca 2012

"Muszę wiedzieć o czym myślisz... Kiedy milczysz..."

Hmmmm… Od czego zacząć? Może od tego, co widzę za oknem? Widzę, że pogoda jest beznadziejna. Ahhhh… Chcę trochę Słońca. Słońce jest spoko. A tu tylko deszcz, grzmot, deszcz, błyskawica i tak się ta pogoda zapętla. Maaaasakra! Ostatnio kumpela zapytała mnie po co piszę bloga. Przecież mógłbym zapisywać wszystko w notesie, zeszycie… Whatever. Już kiedyś o tym wspominałem. Jestem człowiekiem, dla którego nie jest straszna technologia ;) Nie lubię pisać na kartkach, w szkole wystarczająco się napisałem. Może piszę wszystko na blogu dlatego, że gdzieś głęboko w sobie, mam nadzieję, trafić z postami do osób, które powinny je przeczytać. Nie wiem, dziwny jestem. Dzisiaj poszedłem spać przed 5:00. Co najdziwniejsze, wstałem o 11:00 i w ogóle nie byłem śpiący. Ale co z tego, że się wyspałem, skoro nie będę miał gdzie wyładować swoich nowo naładowanych baterii, bo na dworze źle się dzieje. Może wieczorem się rozpogodzi, wtedy pomyślę, czy wyjść na dwór, czy nie. Na razie wiem tyle, że jestem głodny, haha ;D 5 tostami ciężko się najeść… Chyba zrobię sobie jajecznicę. W sumie tylko to mi zostało. HAHAHA! Tak sobie myślałem, czy nie pojechać na wakacje do dziadków. Tam zawsze mogę odreagować, uspokoić się, spędzić czas z rodziną i dobrymi ziomeczkami ;) Pewne jest, że na pewno nie pojadę tam zbyt szybko. Muszę pomóc tacie zrobić elewację. Niby nic, ale nie wiem, kiedy zaczniemy i kiedy skończymy ;) W Sierpniu planuję zahaczyć o jakiś zarobek. Fajnie byłoby mieć do dyspozycji kilka groszy na wakacje. Bo przecież nie mogę cały czas brać pieniędzy od rodziców. Nie mam 12 lat… Dziwne, bo czasem zachowuję się znacznie gorzej niż 12 latkowie, hahaha ;) Ale kto powiedział, że nie ma być we mnie czegoś z dziecka? Mam dopiero 17 lat i multum czasu, żeby dorosnąć i zająć się poważnymi sprawami. Na razie chodzi mi po głowie tylko jedno… Ajjj… Nie będę o tym pisał. Ci co mają wiedzieć, wiedzą, reszta chyba nie musi wiedzieć. Z resztą, nie sadzę, żeby kogoś to interesowało ;) Nagrałem nowy numer. Co śmieszne? Idealnie wpasował się klimatem w to, co od jakiegoś czasu odczuwam. A pisałem go znaczne wcześniej przed wydarzeniami, które spotkały mnie niedawno. Mam to wyczucie, haha. W sumie nic w tym śmiesznego xD Coraz częściej uświadamiam sobie, że chyba nie jestem do końca normalny. Kiedyś, będąc jeszcze niczego nieświadomym gimnazjalistą miałem zero wczuty w jakiekolwiek dziewczyny itp. Teraz jest zupełnie odwrotnie – Niby starszy, niby mam więcej rozumu, a jednak złapałem wczutę i nie mogę się tego pozbyć. A może nie chcę się tego pozbyć? Chyba nie chcę. Bo po co? To miejscami całkiem miłe uczucie ;) Dobra, spadam. Jajecznica sama się nie usmaży… Niestety. Cześć!


wtorek, 26 czerwca 2012

Szkoda, że tak wiele spraw ciężko nam zrozumieć...


Jest pochmurny, dość chłodny dzień. Niespełna piętnaście minut po 16… Zazwyczaj o tej porze byłem w MRC, dzisiaj jednak postanowiłem trochę więcej czasu spędzić w domu. Najwyżej wieczorem wpadnę spotkać kilku kumpli, kilka koleżanek :) Pytanie tylko, czy te kilku kumpli i koleżanki chcą spotkać mnie? Myślę, że chcą… Przynajmniej większość z nich. Bilans wczorajszego dnia w MRC wygląda mniej więcej tak: - rozwalona warga - obrażony kumpel - Kuba ^ ^ - beznadziejna pogoda – szybki powrót do domu. To tak w mocnym skrócie. Było parę spoko momentów, ale zakończenie dnia jak najbardziej na minus. Tak czasem bywa. Chciałbym zrozumieć tylko zachowania niektórych osób i intencje jakie nimi kierują. Na razie ta wiedza jest poza moim zasięgiem. Może niedługo uda mi się wyjaśnić tę całą żenującą sytuację. Teraz pozostaje mi wbić na luz i nie przejmować się tym nazbyt. Nareszcie mam wolne od szkoły. Od ponad tygodnia siedzę w domu, w piątek odbiorę świadectwo, a wakacje rozpocznę zagraniem koncertu w klubie Log:in ;) Miejmy nadzieję, że atmosfera będzie dobra i żaden z pajaców, którzy ostatnio mają ze sobą problem i próbują odreagować na innych, jej nie zepsuje. Kurdeee… Szkoda, że na dworze jest tak słaba pogoda. Ja chcę troszeczkę słońca! To tak wiele? No może… Nie wiem. Ostatnimi czasy przeprowadziłem kilka spoko rozmów na żywo, ale także na GG. Niby nic z nich nie wynikało, ale niezmiernie cieszy mnie fakt, że mogę spędzić czas i porozmawiać z osobami, na których zależy mi bardziej, niż na czymkolwiek innym. Zależy mi, ale chyba zbyt rzadko im to mówię. Baaa… Niektórym wcale tego nie powiedziałem, a dawno powinienem to zrobić… A może… Może lepiej zostawić wszystko takim, jakim było do tej pory? Szkoda byłoby niszczyć znajomość, przez moje chore wczuty, które w większości nie prowadzą do niczego dobrego. Rozum podpowiada, żeby zostawić wszystko tak, jak jest, Serce wrzeszczy mi do ucha, żeby pójść o krok dalej… Ciężkie to wszystko, nawet dla siedemnastolatka… Od jakiegoś czasu cały czas powtarzam, że codziennie jestem w MRC :D Ostatnio to już na bank przesadziłem – Wróciłem do domu po 22… Zrobiłem sobie kolację, włączyłem TV. Patrz- Dzwoni komórka. Pomyślałem, że Kowal chce, żebym szybko wbił na jakiś Freestyle, ale myliłem się. Dzwoniła Nikola, żebym wpadł, bo coś tam, coś tam. Nie miałem serca odmówić :P Jeżeli mam do wyboru spędzić czas przed TV, a spędzić czas z ładną, przesympatyczną i mądrą dziewczyną, to proste, że wybiorę to drugie. :) Oooo… Nie wierzę! Wyszło słońce! Na razie niewiele, ale zawsze coś ;) Pewnie około 20 pojadę sobie do MRC, zobaczę co słychać u znajomych, hi hi :) Narka! ;)


Na koniec mały bonus ;P

wtorek, 15 maja 2012

"To my będziemy rozdawać karty..."


Nie skłamię, jeśli na wstępie napiszę, że dawno mnie nie było. Dawno? Ba!  Nawet baardzo, baaaardzo dawno. Od ostatniej wizyty na blogu sporo się wydarzyło… Oczywiście na pierwszy ogień pójdzie pisanie o szkole… Bo o czym, jak nie o szkole ma pisać uczący się siedemnastolatek? No właśnie. W szkole w porządku. (ahhhh, jak to pospolicie zabrzmiało, prawda?). W sumie z tym porządkiem bywało różnie. Na szczęście mam więcej dobrych ocen, niż tych, z których nie do końca jestem zadowolony. Drugi semestr w nowej szkole jest trudniejszy, bo pomimo tego, że znam już nauczycieli i wiem, mniej-więcej czego mogę się spodziewać, to zaczynają oni od nas coraz więcej wymagać. Dobrze, że zostały jeszcze niecałe dwa miesiące i będę mógł odpocząć, zająć się ważnymi dla mnie sprawami, osobami. To tyle o szkole… Ostatnio czytam sobie książkę "Oszustwa Kodu Leonarda Da Vinci", to dało mi sporo do myślenia... Ludzie zbyt często ulegają prostym manipulacjom i zabiegom marketingowym... Mojego solo jak nie było, tak nie ma i szczerze mówiąc nie wiem, czy uda mi się zrealizować projekt w tym roku. Aktualnie planuję konsekwentnie iść po progres, nagrywać, pisać, brać udział w jak największej ilości eventów i to byłoby na tyle. Wiem, straaaszny ze mnie leń. Dziwne, nie było mnie trzy miesiące, a nie wiem o czym napisać, jakbym pisał tego posta zaledwie kilka godzin po poprzednim poście, haha. Tak bywa. Jeśli czegoś dawno nie robimy, to tracimy zdolność do wykonywania tej czynności lub po prostu robimy to gorzej. A propos przerw - Wróciłem do piłki, po 6 latach „przerwy” i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwy. Odra Kotowice, to klub w którym aktualnie trenuję, świeżutki, ale jestem pewien, że od następnego sezonu wszystko pójdzie po naszej myśli i to my będziemy rozdawać karty i trzymać w szachu przeciwników. Z powodu rozpoczęcia treningów coraz częściej bywam w MRC, co mnie akurat bardzo cieszy. Fajnie jest posiedzieć ze znajomymi, pogadać, pośmiać się, nacieszyć oko niektórymi osobami… ahhhh… Jest świetnie, naprawdę :) Dzisiaj mega zamula, z nudów musiałem zająć się odświeżaniem dyskografii Eldoki i pisanie kolejnego postu, który trafi zapewne do bardzo szczupłego grona odbiorców. To nawet lepiej. Przecież nie piszę tego dla nich, ale dla siebie. Ktoś pewnie zapyta, dlaczego nie robię tego w kajecie, siedząc na fotelu i popijając herbatę? A dlatego, że po pierwsze, nie lubię siedzieć na fotelu i zamulać, a po drugie setki kartek wypisanych w szkole na lekcjach wystarczą, żebym bez chwili zawahania usiadł przed monitorem, wcisnął przycisk „Power” i stukając w klawiaturę opisywał krótkie incydenty z mojego niezbyt długiego życia, słuchając przy tym muzyki, rozmawiając na gg i raz, po raz spoglądając na ekran komórki… A nuż ktoś napisze? Słońce powoli zachodzi, myślę, że to dobry znak, żeby zakończyć dzisiejsze przemyślenia, opisy i tym podobne dyrdymały. Bless Ya! :)

środa, 8 lutego 2012

Siemasz, Siemasz - Cześć.

- Siemasz, Siemasz.
- Cześć.
- Dawno mnie nie było, co? Jeżeli miesiąc to dużo, to fakt, dawno tu nie zaglądałem.

A to dlaczego? A dlatego, że zwyczajnie nie miałem na to czasu. Wiadomo, szkoła, dom, szkoła, dom, w międzyczasie trzeba coś nagrać… Ciężko to wszystko ogarnąć od tak. Ostatnimi czasy niewiele się wydarzyło, nie licząc ferii w Piławie, rozczarowania pewną znajomością i miliarda sprawdzianów, jakie czekały na mnie po tygodniowym pobycie w domu przez chorobę. Minął miesiąc, a klipu dalej nie widać. Odłożyłem to na później. Nie warto teraz tego robić. Lepiej wymyślę ścisły koncept na to, co chcę w tym klipie pokazać, nagram jakiś dobry utwór, a dopiero potem kontynuuję pracę nad finalnym produktem tego przedsięwzięcia. Mam tylko nadzieję, że Dawid się za to na mnie nie obrazi, bo ma ogromną zajawkę na ten teledysk. Ja postanowiłem podejść do tego z pewnym dystansem. Jeśli już jestem przy temacie rapu, to warto wspomnieć, że razem z moim serdecznym rap- towarzyszem Miodkiem, zagramy koncert w klubie login, 25 lutego 2012. Jestem pełen dobrej myśli, że to wszystko dojdzie do skutku i tego, że wszystko pójdzie tak, jak sobie tego teraz życzę. Nie wiem tylko jak będzie z dojazdem z Wrocławia do domu… W końcu to godziny nocne, a z tego co wiem, to do mojej wichury nie kursują wtedy autobusy. Ostatnimi czasy w sieci sporo mówiono o ACTA. Jakie ja mam do tego podejście? Jestem za internautami i nie dam się inwigilować. Może to zbyt duże słowo, ale ta umowa jest jednak w pewien sposób kneblem w usta tych, którzy na Internecie szukają oazy wolności w świecie, którym rządzą układy, spiski i nieustanny strach przed organami władzy. W sieci możemy głosić swoje poglądy i nikt nie może nam tego zabronić. Nie jestem za ACTA i mam nadzieję, że polski rząd wycofa się z tego idiotycznego paktu, lub napisze inny, bardziej przyjazny nam- internautą. Wyżej napisałem o rozczarowaniu pewną znajomością, ale naprzeciw temu wydarzeniu stanęło inne, związane z tym samym tematem. Poznałem fajną dziewczynę, inteligentną, mam nadzieję, że ta znajomość się jakoś rozwinie. Dobra, na tym zakończę. Cześć wam.

Na koniec jeszcze utwór naszego składu, który tworzę z Miodkiem:

środa, 18 stycznia 2012

Zawsze byliśmy żołnierzami.

„Siema, wiem, że dzień ciężki jest jak cholera…”. Chociaż dzisiaj nie było wcale tak ciężko. Odwiedziłem Wrocław, nagraliśmy z Dawidem kilka ujęć do nowego klipu. Jak się niedawno dowiedziałem wyszły średnio. Musimy wymyślić dobry koncept na ten teledysk, żeby wszystko tworzyło spójną całość. Zero kumpli na klipach, sztucznego kozaczenia… Tylko przemyślany scenariusz. Ciekawe jak to wszystko nam wyjdzie. Jestem dobrej myśli. Niedługo kręcimy następne ujęcia ;) Na klipie oprócz mnie pojawi się także pewna koleżanka, o ile wyrazi na to zgodę, haha… Mam nadzieję, że jednak sprawi mi tę przyjemność i weźmie udział w tym małym przedsięwzięciu. Są ferie. Przypominam, jakby ktoś jeszcze nie zauważył ;P Nic mi się nie chce, a po feriach czeka mnie nauka… Fizyka i polski nie dadzą mi spać. Mam do przeczytania Makbeta, ale zamiast tego wolę czytać „Teorię Gai” Maxime Chattame’a. Książka 10x grubsza, ale za to 100x ciekawsza, niż lektura Shakespeare’a. Planuję w drugi tydzień ferii odwiedzić dziadków, dawno u nich nie byłem… Pamiętam jak za małolata uwielbiałem jeździć w rodzinne strony. Dziś robię to zdecydowanie za rzadko… Trochę planów na ferie się posypało i zrobił się z nich brak jakichkolwiek planów. Miały być nagrywki na nowy materiał NW, tymczasem bity JRX kiszą się u mnie na dysku i wołają do nieba o pomstę. Będę się za to smażył w piekle,
 a JRX mnie znienawidzi… Ale tak to jest. Nie zawsze mam czas na te wszystkie nagrywki… A kiedy w grę wejdzie jeszcze szkoła, to już w ogóle będzie bajecznie… Jeśli jesteśmy przy temacie nagrywek, to nagrałem niedawno zwrotkę na konkurs Wrocławskiej Wizji Lokalnej. Mam spore nadzieje co do tego przedsięwzięcia, ale jestem świadom, że nie będzie łatwo przebić się do czołowej ósemki, która będzie reprezentować Wrocław na tracku  i teledysku. Może Wrocław nie ma jakiś mocnych zawodników, ale mimo to będzie ciężko wyjść przed szereg osób, które znają się praktycznie od zawsze
 i jakie nie dali by zwrotki to propsują siebie nawzajem. To smutne, ale takie są ostatnio realia sceny 71. Ci naprawdę dobrzy zawodnicy nie mają siły przebicia. Dobra, kończę te wywody, Elo! Bless Ya!