Jak już wspominałem w poprzednim poście, zaczęło się. Jak się okazało, całkiem dobrze. Dzisiaj zgarnąłem Piątkę z geografii i niemieckiego. W sumie to był pierwszy dzień, do którego musieliśmy być w jakimś tam stopniu przygotowani do nauki. Nie było źle. Serio. Mam nadzieję, że nauczyciele nie będą mieli do mnie jakichkolwiek uprzedzeń. Uważam, że zacząłem bardzo dobrze. Ktoś mi kiedyś mówił, że to ważne. Podzielam jego zdanie ;) Ogólnie podoba mi się chodzenie do szkoły we Wrocławiu. Dużo dziewczyn, po szkole mam spory luz, żadnej spiny, jeśli chodzi o autobusy itd. Jedyny minus jest taki, że muszę wstawać o 6:00, ponieważ o 6:40 mam autobus do Wrocławia. Wierzę, że uda mi się przejść te 4 lata nauki bez większych trudności. Jeśli chodzi o towarzystwo na lekcjach, to jest naprawdę w porządku. 28 ziomków w klasie. 3 koleżanki. Pomimo tego, że nie znamy się zbyt długo, to z większością osób mam luźne stosunki. Można z ludźmi pogadać po prostu (niekoniecznie na lekcjach ^^) Jutro wpadam z Tomkiem do Katowic, będą jakieś zawody w Dircie, przy okazji poznam pewnie parę osób. Dzisiaj po szkole miałem iść z Davidem na miasto… Nie chciało mi się, więc wbiłem w autobus… Potem przyszedł on i pojechaliśmy na chatę. Okazało się, że miały z nami iść jeszcze jakieś dwie dziewczyny… David mówił, że bardzo fajne… Szkoda, że nie poinformował mnie o tym przez telefon, wtedy znalazł bym chęci, żeby zostać we Wro… Kurde, telefon mi dzwoni… To Wołosz… Chce, żebym wyszedł na dwór… Jakaś bibka w karczmie jest. Wieś się bawi. Spoko akcja… Jestem za tym, żeby ludzie się integrowali. Mamy spoko sołtysa, więc takie akcje będą pewnie coraz częstsze. Dobra… Czas spadać na dwór… ;) Bless !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz