piątek, 2 listopada 2012

Ale kino!

Ale kino! Już dwa miesiące nie odwiedzałem bloga. Jakoś, w natłoku różnych spraw, nie przyszło mi do głowy, żeby opisywać moje przygody w tym smutnym jak pi*da świecie. Wszystko jakoś idzie do przodu, były szmule, były koncerty, nagrywki, płyty, blanty, szklanki i tym podobne wynalazki. Dzisiaj dzień zaduszny, ale jakoś nie czuję się źle z tego powodu. Wczoraj odwiedziłem cmentarz, odpaliłem kilka zniczy i myślę, że to dobry sposób na utrzymanie pamięci o bliskich mi osobach, które niestety nie mogą być przy mnie. Z resztą… Nie tylko nieżyjące osoby nie mogą przy mnie być. Albo nie chcą? Sam nie wiem.
Z resztą, mam w to szczerze wbite i myślę, że nie mam, po co rozgrzebywać tego tematu. Było fajnie, dalej jest fajnie, tylko wyszczupliło nam się grono trochę. Tak to czasem bywa, że osoby, na których niesamowicie nam zależy, w jednej chwili mają na nas wbite. Ale to dobrze. Życie weryfikuje różne znajomości. W sumie od wakacji nie wiele się zmieniło. Pisałem wtedy o nagrywce z Czołgiem. Rozmyślałem, jak potoczy się nasza współpraca. Jest bardzo dobrze. Czołgu dołączył do NW, zagraliśmy już razem koncert. Jeżeli w dalszym ciągu tak będzie wyglądała nasza współpraca, to będę zadowolony.
W dalszym ciągu nie wiem, co z moją solową płytą. Jest zajawka, ale jakoś brak mi czasu na nagrania. Wolę skupić się na NW i treningowych zwrotkach. Projekt schodzi na dalszy plan. Myślę, że zrobi to dobrze mojej twórczości. Więcej treningów, lepsze umiejętności, a co za tym idzie, lepszy finalny kształt płyty. Hmmmm… To chyba wszystko co chciałem napisać. Je*ać hejterów. Trzeba robić prowo. Siemanko!


Obadajcie nówke od NW, z Czołgiem w składzie!